Wrzesień

31 Sierpień-12 Wrzesień

Wyjazd 4:00. Jedziemy po drugą część grupy do Bielawy. Dalej przez Boboszów, Brno, Bratysławę, Budapeszt do Subotnicy w Serbii gdzie przewidziany jest nocleg. Na granicy Serbskiej  staliśmy ok. 1 h i do       Subotnicy dojechaliśmy o godz. 21. Rano o 6:00 śniadanie i w dalszą drogę przez całą Serbię, Macedonię do     naszego celu – Grecji. Drogi w Serbii mimo, że nie najlepszej jakości to są zupełnie puste. Trudno                     przyzwyczaić się do autostrady z pojawiającym się sporadycznie jakimś pojazdem. Zapowiada się                      bezkonfliktowy przejazd. Przejazd przez Belgrad również przebiega bez zakłóceń. W centrum Belgradu pozostawiono w formie pomnika pamięci zbombardowany przez amerykanów budynek mieszkalny. Wioski, które mijamy zabudowane w sposób doskonale chaotyczny i w nieco innym standardzie sanitarnym od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Obserwując Serbię z okien autokaru odnosi się wrażenie, że Serbia to kraj o dużych możliwościach rozwoju rolnictwa. Mijamy duże połacie niezagospodarowanej ziemi. O godz. 15 dojeżdżamy do Macedonii. Przekroczenie granicy przebiegło bez większych problemów. Macedończycy postanowili skontrolować tylko mężczyzn. Pierwszy postój w Macedonii to retrospekcja do socrealizmu. W toaletach urwane klamki i deski klozetowe, przeciekające muszle. Zapach będący przyjemnym tylko dla chmar much, które urządziły sobie coś w rodzaju chocholego tańca. Za to piwo doskonałe, cena podobna do naszych piw ale jakość o wiele lepsza. Krajobraz Macedonii przypomina krajobraz Hiszpańsko-Albański. Pagórki, porośnięte roślinnością sawannową. Pól mało, głównie kukurydza. Jedziemy drogą jednopasmową ale, że brak większego ruchu to przejazd odbywa się płynnie. Do przejechania w Macedonii mamy ok. 200 km. Powszechnym zwyczajem jest tutaj wypalanie pól i łąk. Przeznaczone do wypalenie pole jest oborywane na 3 skiby i podpalane. Również w górach widzimy pożary.  Nie wiemy czy to jakaś forma wypalania czy też pożary. Sytuacja to powoduje, że na równinach krajobraz zasnuty jest nieodmiennie dymem powstającym podczas powszechnych wypalań.

Po przyjeździe, ok godz. 21, czekała na nas obiadokolacja. Skromna ale smaczna (krupnik+makaron z sosem).[…]Wyżywienie w pozostałych dniach również pod względem smakowitości dania nie budziły zastrzeżeń. Również zupy, podawane codziennie były bardzo smaczne. Tak więc kucharzowi należą się słowa podziękowania, który pomimo skromnych środków (gdyż płaciliśmy za wyjazd stosunkowo małą kwotę – 1400 zł za 12 dni) potrafił zaspokoić gusta większości uczestników. Tak więc nikt na pewno nie był głodny. Tak wiec ten element naszych wakacji był na miarę możliwości. Pozostałe elementy składające się  na nasz wyjazd również nie budziły naszych żadnych zastrzeżeń. Pogoda jak na zamówienie,  wycieczki udane, woda i plaża bajkowa. Wycieczki tak dobrane, że zawsze można było jeszcze skorzystać z plażowania  (wyjątkiem całodniowa wycieczka do Aten). Odbyliśmy wycieczkę  na Olimp, Meteory, do Salonik, Aten, braliśmy udział w wieczorze Greckim oraz pojechaliśmy na tradycyjny targ grecki. Zorganizowaliśmy także wyjazd do sąsiedniego miasteczka Platamonas, będącego sypialnią dla posiadaczy apartamentów w Pantaleimonos, miejscowości w której kwaterowaliśmy. Wycieczce na Olimp towarzyszyła nam wspaniała widoczność na główny szczyt masywu Olimpu – Mitikas – 2 917 m npm. Masyw rozciąga się na długości 28 km i szerokości 25 km. Autokarem dojechaliśmy na wysokość ok. 1000 npm do znajdującego się tam schroniska w miejscu zwanym Stavros (Krzyż). Stamtąd parę minut pieszo pod górkę do punktu widokowego. Widok zaiste był boski. Z jednej strony widok na ogromny masyw Olimpu, z drugiej na bezkres morza Egejskiego i całego wybrzeża Tesalijskiego. Do autokaru wracaliśmy powoli, chłonąc cały czas niepowtarzalne wrażenia krajobrazowe. Następnym etapem wycieczki był postój w miasteczku Litochoro. Z niego wyszliśmy na spacer do wąwozu Enipeas przy końcu którego znajduje się wodospad wraz z jeziorkiem o krystalicznie czystej wodzie. Legenda mówi, że kąpał się w nim sam Zeus. Hera jego niezwykle zazdrosna żona, obdarzona  wyjątkowym węchem miała zwyczaj obwąchiwania męża po powrotach z wizyt na Ziemi. Zeus znany ze swej słabości do kobiet zmuszony był do zażywania kąpieli w jeziorku do którego zmierzaliśmy aby zmyć zapach ziemskich kobiet. Po powrocie z wąwozu czas wolny spędziliśmy w miasteczku. Powrót z wycieczki zakończyliśmy kąpielą w morzu. Kolejna wycieczka to wyjazd do zespołów klasztorów Meteory ( w wolnym tłumaczeniu-zawieszone między niebem a ziemią). Bogowie ponownie łaskawi. Pogoda bez zarzutu. Droga prowadzi przez wąwóz Tembi. Wąwóz ma długość blisko 12km, a w niektórych miejscach urwiska sięgają pół kilometra wysokości. Na dnie wąwozu płynie rzeka Pinios oraz biegnie jedyna droga łącząca miasto Larisa z wybrzeżem. Jest to zatem bardzo ważny i ruchliwy, a zarazem niebezpieczny (dochodzi tam do wielu wypadków) szlak komunikacyjny. Wąwóz oddziela masyw Olimpu od gór Ossa i według legendy powstał w wyniku kłótni dwóch braci — “stałych mieszkańców” Olimpu: w czasie kłótni Zeus cisnął piorunem, który przeorał góry i utworzył wąwóz, a Posejdon uderzył w ziemię trójzębem i z tego miejsca wypłynęła woda, tworząc rzekę Pinios.

W wąwozie znajduje się sanktuarium św. Paraskewy, która na ikonach zwykle przedstawiana jest z oczami na tacy. Paraskewa przez Grecki Kościół Ortodoksyjny uznawana jest za męczennicę, ponieważ według przekazów wolała sobie wyłupać oczy niż zostać pohańbiona. Dzisiaj czczona jest jako patronka niewidomych oraz wszystkich dotkniętych chorobami oczu.

Przed sanktuarium znajduje się źródło – Dafne, w którym wg mitologii miała kąpać się Afrodyta przed spotkaniem z Adonisem. Według legend i przekazów źródło posiada magiczną moc po dzień dzisiejszy, a woda z niego wypływająca ma przywracać młodość, wzrok oraz gwarantować szczęście w miłości. Jednej z naszych uczestniczek przydarzyła się wesoła przygoda. Nachylając się nad źródłem spadły jej na dno okulary. Część żartowała, że św. Paraskewa wyleczyła jej oczy i zdjęła okulary jako niepotrzebne obciążenie a część uważała, że okulary to tylko pretekst, a chodziło o to aby się wykąpać podobnie jak Afrodyta przed wieczornym spotkaniem. Tym nie mniej bez względu na pobudki nasza koleżanka rozebrała  się i wskoczyła do świętego źródła. Okulary odzyskała a czy wieczorem było jakieś spotkanie z przystojnym Grekiem? Tego już nie napiszemy.  Dalej jedziemy już na Meteory, drugie po Świętej Górze Athos najważniejsze centrum prawosławnego monastycyzmu w Grecji oraz zabytek wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Majestatyczne skalne ostańce wyrastają u podnóża gór Pindos. Według legend Bóg spoglądając na ziemię tesalską uznał, że jest to dobre miejsce dla pragnących być bliżej Niego. Na nagich szczytach skalnych, asceta dzięki dobrowolnemu poddaniu się łasce Boga staje się bardziej do Niego podobnym.

Chcąc dać ludziom możliwość zbliżenia się do boskości cisnął z nieba garść kamieni i nakazał im zawisnąć w powietrzu.

Meteory nazywane były Skalnym Lasem lub Skalnym Miastem. W XIV wieku Święty Anastazy założyciel pierwszego monastyru, Wielkiego Meteora (Megálou Meteórou) nazwał je meteora czyli „zawieszone w powietrzu”. Legenda mówi również, że święty założyciel został przyniesiony na skałę przez orła lub znalazł się tam mocą swojej wiary.

Jeżeli zaś chodzi o naukowe wytłumaczenie powstania tego fenomenu geologicznego to ostatnie teorie głoszą, że niezwykłe ostańce skalne powstały na dnie ogromnego jeziora, które zalewało równinę Tesalii. Skały powstały na skutek naniesienia przez wody rzeki, wpadającej do jeziora, materiału przez nią transportowanego: piasków, żwirów i kamieni. Niesiony materiał osadzał się w miejscu ujścia rzeki do jeziora i nawarstwiał się. Na skutek procesów geologicznych i powstałego pęknięcia w masywie Olimpu, wody z jeziora znalazły ujście i odpłynęły do morza. W odcinku ujściowym rzeki pozostał gigantycznych rozmiarów, materiał osadowy. Na skutek procesów wietrzenia i działalności erozyjnej wody, materiał rozpadał się na mniejsze formy o niezwykłych kształtach.

Pierwsze informacje o Meteorach, jako o miejscu osiedlania się pierwszych społeczności religijnych pojawiły się na przełomie X i XI wieku, kiedy to grupa pustelników zamieszkała w skalnych jaskiniach. Z czasem liczba pustelni zwiększała się. Na skalnych ostańcach zaczęły powstawać klasztory. W czasach największej świetności czyli w XV i XVI wieku funkcjonowały 24 monastyry. W czasie panowania imperium osmańskiego, miejsce było ostoją prawosławia i tożsamości greckiej. W XVIII wieku ruch zakonny utracił na znaczeniu i klasztory zaczęły wyludniać się i popadać w ruinę. Na początku XX wieku część majątków klasztornych została przekazana na rzecz uchodźców z Azji Mniejszej. Obecnie do zwiedzania udostępnionych jest sześć klasztorów: wspomniany wcześniej, najstarszy i najważniejszy Wielki Meteoron, Varlaám, żeński klasztor – Agíou Stefánou czyli Św. Stefana, Św. Trójcy (Agías Triádos), żeński Roussánou (Św. Barbary) oraz Agíou Nikoláou Anápavsa (Św. Mikołaja).

Wycieczka do Salonik też cieszyła się wspaniałą pogodą. Wyjazd odbywał się naszym autokarem ale z obcym przewodnikiem – Krzysztofem Komorowskim. W Grecji przebywa 14 lat. Studiował polonistykę a później hellenistykę w Atenach, poznał obecną żonę i pozostał w Grecji. Miał dość radykalne poglądy na przyczyny obecnego kryzysu w Grecji. Ogólnie można powiedzieć, że w przeważającej mierze Grecy sami są winni . I to nie tylko władze ale może i więcej zwykły obywatel. Dużo za to dobrego opowiadał o kuchni Greckiej. Przedstawił typowy tygodniowy jadłospis przeciętnego greka. Obfituje on w dużą ilość surowych oraz grillowanych warzyw. Nie brakuje też mięsa. Przeważa jednak jagnięcina i wołowina. Ważną pozycją są ryby i owoce morza. W sklepach mięsnych oferta jest bardzo uboga. Niedbale rozebrane i podane elementy wieprzowe, poprzedzielane paroma gatunkami kiełbasy typu toruńska. Za to dania w restauracjach podawane są estetycznie z dużym rozmachem i doskonale przyprawione. Próbowaliśmy musaki, suvlaki, gawroszki, smażone sardynki, smażonego dorsza z pastą czosnkową, smażone małże oraz wspaniałe owoce : niezwykle słodkie winogrona, melony, arbuzy, brzoskwinie, figi, nektarynki. W większości restauracji panuje miły zwyczaj. Po podaniu wszystkich zamówionych dań, podają na koszt firmy kawałek ciasta, owoce oraz napój który był wcześniej zamówiony. Jeżeli piłeś wino podają karafkę wina jeżeli piwo podają po butelce piwa.

Część grupy wybrała się na wycieczkę do Aten. Mimo wspaniałych wrażeń, ze względu na jej uciążliwość nie zebrała zbyt dużo uczestników. Wyjazd rozpoczynał się o godz. 1 w nocy, jazdy ponad 6 godzin, powrót ok. godz. 21, a następnego dnia już o 6 rano powrót do kraju.

Tak więc ogólnie wyjazd wszyscy ocenili pozytywnie i wróciliśmy do kraju w pełni wypoczęci z doskonałymi humorami. Organizatorowi wyjazdu  biuro Szavel Travel p. Wojtka Szawela ( nie mylić z biurem neo Szavel Travel) oraz naszej opiekunce p. Ilonie należą się słowa podziękowania. Starali się usunąć drobne uciążliwości, które zaistniały na początku zakwaterowania typu – niesprawny zamek, brak krzesła itp., na bieżąco. Wszystkie nasze prośby w miarę możliwości były spełniane.Również krótki wyjazd do sąsiedniego miasteczka, który nie był w planie. Pani Ilona posiada bardzo dużą wiedzę o Grecji nie tylko mitologicznej ale i współczesnej.  Pozostały personel tryskał życzliwością. Szczególną sympatię wzbudzał p.Kaziu, który mimo udawanej zasadniczości w przestrzeganiu ustalonych godzin posiłków, w rzeczywistości jest bardzo otwartym i pomocnym w rozwiązywaniu wszystkich problemów i pytań uczestników. Usługi Biura Szavel Travel można polecić innym .

Poniżej można obejrzeć pierwszą część zdjęć z wyjazdu. Następne części w najbliższym czasie:

net_g

 

 

Pod tym linkiem zapraszamy do obejrzenia filmu z naszego wyjazdu do Grecji. Obraz obejmuje wycieczkę na wyspę Skiathos oraz wieczór Grecki:

https://youtu.be/k5A4Zm6FUHY

16 wrzesień

Po powrocie z Grecji zajęliśmy się organizacją naszej pracy. W pierwszej kolejności odbyliśmy wizyty u Burmistrza i Starosty. Celem naszych wizyt było poinformowanie lokalnych władz o powstaniu nowego stowarzyszenia, przedstawienia jego zarządu oraz zakresu naszej pracy, jej celów i metod. Od naszych włodarzy oczekiwaliśmy wskazania dróg, metod i procedur pozyskiwania środków na naszą działalność. Oczekiwania nasze zostały spełnione. Zarówno Burmistrz jak i Starosta z zadowoleniem przyjęli fakt powołania naszego stowarzyszenia. Zaprosili na nasze spotkanie swoich pracowników, którzy zajmują się interesującą nas problematyką. Poinformowali nas jak i kiedy w naszych lokalnych warunkach składać stosowne projekty na pozyskanie niezbędnych do naszej działalności środków. Poniżej krótki fotoreportaż.

net_st

 

23 wrzesień

Inauguracja Roku Akademickiego 2015-2016. Inauguracja szczególna, gdyż po raz pierwszy wystąpiliśmy w roli Stowarzyszenia. Cieszymy się, że dopisała frekwencja. Zaszczycili naszą inaugurację władze lokalne w pełnym składzie. Gościliśmy starostę wraz z wicestarostą, burmistrza, naszego mentora i opiekuna dydaktycznego o. Wcisło, zaprzyjaźnioną z uniwersytetem – p. dyr Biblioteki Arletę Prządkę, niezawodnego dyrektora PKO oraz wielu sympatyków z zaprzyjaźnionych uniwersytetów. Między innymi mieliśmy przyjemność gościć przedstawicieli  UTW w Lesznie oraz Grodziska Wlkp. Inauguracji towarzyszył tradycyjnie wykład. Tym razem temat dotyczył relacji pacjent-lekarz; lekarz-pacjent, a także najczęściej spotykanych dolegliwości wieku podeszłego. Temat spotkał się z zainteresowaniem większości słuchaczy, gdyż podczas jego trwania panowała taka cisza skoncentrowanych na temacie wykładu słuchaczy, że gdyby w tym czasie przeleciał komar to byłby to odgłos startującego F-16. Także, za sprawą przychylności dyr. Domu Kultury część naszej inauguracji uprzyjemnili nam wolsztyńscy artyści, zarówno ci najmłodsi jak i ci już bardziej dojrzali. Wszystkim, którzy przyczynili się do sprawnego i uroczystego przebiegu naszego święta serdecznie dziękujemy.

P9230081_net